Jeśli by zrobić sondę, to większość woli lokalne kina studyjne, a nie sieciówki w centrach handlowych. Fakty i liczby świadczą jednak za multipleksami. Co za schizofrenię mają ludzie, że mówią co innego i robią co innego?
Kino Wisła – przykrywa je kurz czy patyna?
jedno z najstarszych kin w Warszawie
repertuar dla wymagającego widza
cykle dla seniorów i młodzieży szkolnej
– pisze kino o sobie
Spokojne, ciche bez natłoku ludzi objadajacych się popcornem
Nostalgicznie tak i bez zadęcia.
Klimatyczne kultowe miejsce.
– oceniają widzowie w Google (ponad 500 opinii na średnią 4,5)
Zalet jest więcej:
- Prestiżowa i wygodna lokalizacja w centrum Żoliborza, na Placu Wilsona, ze świetnym dojazdem metrem, busem czy tramwajem.
- Kilka kawiarni i restauracji nieopodal, nie trzeba nawet wychodzić na zewnątrz.
- Nie trzeba przechodzić przez centrum handlowe.
- Dwuosobowe kanapy.
- Tylko kilka minut reklam przed seansem.
- Stosunkowo tanie bilety
Gorzej, że:
- Jest problem z parkowaniem.
- Brak szatni.
- Brak uchwytów na napoje.
- Płaskie ekrany, płasko ustawione rzędy, dźwięk nie do efektów specjalnych.
- Wszystko jest jakieś takie… retro? Przytarte? Przykurzone?
- Bywa tu pustawo.
Kiedyś tego typu kina odwiedzałam kilka razy w tygodniu. Teraz, przyznaję, dużo częściej bywam w multipleksach. Dlaczego?
Kino Wisła versus multipleksy – oferta dla dzieci
Głupio przyznać, ale od kiedy dziewczyny są na tyle duże, że są w stanie obejrzeć półtoragodzinny film w kinie, trzy czwarte moich wizyt w kinie to animacje dla dzieci. Chwała studiom Dreamworks i Pixar za to, że wymyślili animacje, które mają fabułę dla dzieci i dla dorosłych, z dodatkowymi smaczkami dla tych ostatnich.
Kłopot w tym, że tych filmów nie uświadczysz zbyt wiele w kinie Wisła. Aktualnie jest jedna animacja dla dzieci. Tymczasem w konkurencyjnych kinach grają 3 czy 5 do wyboru.
Te konkurencyjne kina to zwykle multipleksy, które skupiają się na tym, żeby ściągnąć jak najwięcej widzów.
Ceny w Wiśle i multipleksach – niespodzianka
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że multipleks będzie horrendalnie drogi w porównaniu do kina studyjnego. I w weekendy faktycznie różnica jest znacząca. Dla dwójki dorosłych i dwójki dzieci w Multikinie zapłacimy co najmniej 112 zł vs 68 zł w kinie Wisła.
Inaczej ma się jednak sprawa w tygodniu i w dodatku w promocji. W środę na przykład w Wiśle zapłacimy 60 zł za tą samą ekipę, a w Cinema City… też 60 zł. Przy czym do końca listopada 2017 trwa na przykład promocja, że płacąc Masterpass za każdy zakup biletu dostajesz kolejny bilet gratis, więc w Cinema City jest nawet o połowę taniej. A wybór filmów dla dzieci kilkukrotnie większy.
Nie ma retrokurzu i są ludzie. A człowiek, choćby się nie przyznawał, lubi jednak czasem mieć potwierdzenie w ludziach, że dokonał słusznego wyboru.
Uważać trzeba na pewno na przekąski, bo te faktycznie są horrendalnie drogie. Dziewczyny nie są jednak wielkimi fankami popcornu i nachosów i w zupełności wystarcza im przyniesiony w torbie zapas ciasteczek.
Wisła nie umywa się do kina Praha!
Ale, ale.
Może znajdzie się jakiś złoty środek, żeby nie wspierać tylko zagranicznych sieciówek i poczuć klimat daleki od filmowego McDonalda?
Absolutnie nie odżegnuję się od kin studyjnych jako takich.
Bo po pierwsze – kino Wisła świetnie się sprawdzi przy filmach dla dorosłych.
Po drugie – są lokalne kina, które robią dużo lepszą robotę dla dzieci niż kino Wisła.
Żoliborz vs. Praga 0:1
Jakiś czas temu byliśmy w kinie Praha na sobotnim misiowym poranku filmowym RECENZJA TU>>
I co? I można!
Po pierwsze – stęchlizny nie czuć, bo kino Praha to całkiem nowy, bardzo ciekawy budynek wybudowany na miejsce starego.
Po drugie – repertuar dla dzieci bardzo przyzwoity, tytuły te same co w multipleksach.
Po trzecie – kino naprawdę dba o maluchy. W holu można nabyć książeczki dla dzieci, na górze są kolorowe stoliki i materiały do malowania, książeczki i np. wielkie kolorowe monidła z jednego z aktualnych filmów.
Po czwarte – prócz filmów repertuarowych kino organizuje kilka różnych cykli specjalnie dla dzieciaków.
Stare filmy w starych kinach – poranki filmowe dla dzieci
W obu kinach byliśmy na cyklu Misiowe Poranki organizowanym przez zewnętrzną firmę.
Zasada jest zwykle ta sama – pół godziny dobrych starych polskich bajek na ekranie i godzina zabawy z animatorami.
Tutaj akurat to w Wiśle trafił nam się fajniejszy odcinek cyklu, bo były trzy odcinki Reksia. Co ciekawe bajka naszego dzieciństwa wciągnęła dziewczyny, reagowały żywiołowo i nie marudziły przed końcem, że chcą do domu. Potem była wspólna nauka piosenek na scenie, pociąg przez całe kino i wielkie malowanie i wycinanie na podłodze kina.
A dziewczyny dodatkowo zwabione i lojalizowane przez Misiowe Paszporty i zbieranie pieczątek.
Prócz Wisły i Kina Praha cykl odbywa się jeszcze w Iluzjonie i w kinie Luna, więc te też na pewno przed nami.
Epilog
Mam kolegę, który intensywnie działał w ruchu obrony kin studyjnych. Mieszkał koło kina Wisła i był tam raz.
Bronisz, bronisz i nawet nie wesprzesz biletem
– wytykałam mu.
A on bardzo sobie chwalił, że teoretycznie może do kina Wisła przyjść. Ale czas wolny wolał poświęcać na granie w gry i komiksy.
Pozostaje życzyć kinu Wisła więcej widzów niż wyznawców.
A my tymczasem mamy w planie Iluzjon no i niewykorzystane jeszcze dwa darmowe bilety do Cinema City.
Tymczasem fotorelacja i zdjęcia z Misiowego poranku w kinie Wisła: