Teoretycznie zadaszonych ścianek wspinaczkowych jest w Warszawie ponad pół tuzina. Jednak wbrew pozorom takich do wybrania się z maluchem wcale nie ma wiele. Bo to często raczej dla 10-12 latków i w dodatku trzeba zapisać się do sekcji i regularnie chodzić na zajęcia. Na szczęście są też dwa miejsca, o których wiem, że można iść nawet z pięcioletnią fanką parków linowych i bez zobowiązań popróbować sobie ścianek zrobionych specjalnie dla dzieci.
Jedno z nich to Fun Climb, wydzielona sekcja w wielkiej hali wspinaczkowej Murall na Annopolu. Byliśmy już kilka razy i dzieciaki chcą ciągle wracać. A zalet tego miejsca jest naprawdę wiele:
1. Można przyjść jednorazowo
Wiele hal wspinaczkowych w propozycjach dla dzieciaków ma raczej regularne lekcje z instruktorem czy zapis do sekcji dziecięcej. Tutaj kupujesz przez Internet bilet za 32 zł i po prostu przychodzisz na odpowiednią godzinę. Na miejscu wypełniasz odpowiednie zgody (za pierwszym razem, potem już obowiązują te pierwsze), dzieciaki się rozbierają, dostają uprzęże i kaski, krótkie szkolenie i mogą samodzielnie (prawie – o tym niżej) szaleć na atrakcjach. Jeden bilet to godzina zabawy, wliczając w to czas ubierania w sprzęt i przeszkolenia, więc realnie zostaje 45-50 minut.
2. Jest bezpiecznie dla maluchów
Wszystkie dzieciaki są przy wspinaczce przypięte karabińczykami do wolnoschodzących lin, które bardzo dobrze asekurują nawet maluchy. Na moje oko jedyne co może się stać to jakiś obicie o wystające elementy przy zjeździe, jeśli dzieciak nieodpowiednio ustawi się do ścianki, acz poza tym przy odpowiednim używaniu i nadzorze przypinania raczej nic nie może się stać.
3. Tory są atrakcyjne dla dzieciaków
Większość ścianek wspinaczkowych nie grzeszy szarością, ale tutaj jest szczególnie tęczowo, jak na miejsce dla dzieci przystało. 18 torów, każdy zrobiony z pomysłem, są z motywem tetris, palmy, rozgwieżdżonego nieba, śrub, różnych kolorowych zygzaków i wypustek. Od progu miło się na to patrzy, serce rośnie i przy okazji jest fotogenicznie niezależnie od sztuczek i wygibasów dziecka do udokumentowania.
4. Stopień trudności jest zróżnicowany
Są ścianki, które mogą opanować już pięciolatki na jednej z pierwszych wizyt, ale są takie raczej dla bardziej zaawansowanych starszaków. Jest to oczywiście kwestia rozstawu i kształtu „wypustek”. Dodatkowo jednak są jeszcze zróżnicowane kąty nachylenia poszczególnych torów. Na pierwszy raz polecamy szczególnie drugi od lewej, z tęczą na górze. U nas jest już pokonywana na sam szczyt bez większych trudności.
5. Dodatkowe atrakcje i motywatory
Na środku sali dzieciaki kusi dzieciaki dodatkowe wyposażenie. Dla tych, którzy dla rozgrzewki pokonają co najmniej cztery tory, jest możliwość skorzystania za dodatkową opłatą (5 zł) z banana i kolumn. Szczególnie skok tarzana na banana wygląda zachęcająco i doskonale mobilizuje moją sześciolatkę, żeby wytrwale próbowała pokonać kilka ścianek.
6 Brak konieczności płatnego osprzętu
Dzieciaki między 5 a 8 lat dostają w ramach biletu ekwipunek w postaci kasku i uprzęży. W innym tego typu miejscu w Warszawie warto zwrócić uwagę, że uprzęż jest dodatkowo płatna. Instruktor dopasowuje i zakłada jedno i drugie. Dzieciaki powyżej 8 lat i dorośli jeśli wolą mogą już nie zakładać ochrony na głowę.
7. Asysta instruktora
O ile w swoim ulubionym parku linowym nasza 6-latka od dawna sama odpina się i zapina karabińczykami, tutaj ze względu na wysokość pomagać muszą dorośli. Do 8 lat dziecko na wszelki wypadek musi być przypinane do linek przez rodzica, ale pomocą może też służyć prowadzący. O ile oczywiście dziecko jest dość śmiałe, by go zawołać i nie boi się bez rodzica zostać. Instruktorzy są doświadczeni we wspinaczce, więc można też ich zagadać o jakieś dobre rady albo usłyszeć opinie na temat tego, co dobrze, a co źle robi nasze dziecko. Niestety w drugiej części zajęć, gdy znajdą się już dzieciaki gotowe na banana, instruktor jest już mniej dostępny ze względu na asystowanie przy skokach. Na szczęści gdzieś w pobliżu można często spotkać jeszcze jednego prowadzącego.
8. Zabawy dla młodszego rodzeństwa
Ci, którym ciężko się zorganizować bez młodszej siostry lub brata w wieku poniżej 5 lat mogą się martwić, co zrobić z takim maluchem w tym miejscu. Teoretycznie nie ma tu specjalnego sektora najmłodszych. U nas jednak o dziwo za każdym razem sprawdza się olbrzymia niebieska mata, która rozciąga się na długość hali. Teoretycznie jest przeznaczona do bulderingu na ściance powyżej, ale do tej pory nie zdarzyło nam się, żeby w związku z tym nie można było używać maty. Nasza trzylatka od razu ściąga buty i leci robić biegi, skoki, pady i fikołki na miękkim i śliskim podłożu, Co ciekawe nie nudzi jej się to przez godzinę. Jedno, co trzeba opanować, to podzielność uwagi między jednym a drugim dzieckiem. Widziałam zresztą też rodziców z niemowlakami, który radzili sobie przesiadując na skraju wielkiej maty. Na wszelki wypadek jednak, gdyby dzieciaki nie były tak wielkimi pasjonatami wygibasów na macie, warto dla młodszych wziąć ze sobą jakieś rozrywkowe rekwizyty.
9. Możliwość wypożyczenia butów
W ramach stroju na pewno warto mieć coś lekkiego, elastycznego i przewiewnego. U nas sprawdzają się legginsy i bawełniana koszulka. Do tego najlepiej przynieść jakieś sportowe buty na zmianę. Inna opcja to wypożyczenie specjalnych butów do wspinaczki. Tym razem akurat zapomniało nam się wziąć ze sobą obuwie zmienne, więc skorzystałyśmy z kolekcji na recepcji. Buty są od rozmiaru 32, acz numeracja nie jest adekwatna do tego co w normalnych butach i zgodnie z tym co mówił pan na recepcji najbardziej pasowały buty o dwa numery większe niż te zwykle noszone. Ważne: wypożyczenie butów to dodatkowy koszt 9 zł.
10. Szatnie rodzinne
Teoretycznie jest szatnia dla całej rodziny, w której zresztą odbywa się zbiórka i dobieranie sprzętu. Nie wiedzieć czemu są tu jednak tylko bardzo mikroskopijne szafki, do których nie wiem jak zmieścić całą rodzinę. Ostatnim braku miejsc dostał nam się kluczyk do szatni damskiej. A tu przestrzeni masa, szafki wielkie, lustro na całą ścianę i w dodatku toalety i prysznice tuż obok. Polecam nawet jak nie brakuje kluczyków do rodzinnej.
11. Duża kawiarnia z widokiem
Na antresoli na spragnionych, głodnych i chętnych do relaksu czeka Murall Cafe. Bardzo dużo miejsca, świetny widok na wszystkie ścianki, także z ustawionych na skraju leżaków. Ceny średnie w kierunku niższych. Wybór przekąsek jak to w kawiarni, choć jest też możliwość nabycia całego obiadu w zafoliowanym opakowaniu. Tutaj też jest możliwość organizacji urodzin.
12. W miarę dobry dojazd
My do tej pory jeździłyśmy samochodem i nigdy nie było problemu z parkowaniem na darmowym parkingu przed halą. Tuż obok biegnie też jednak linia tramwajowa z 4 i ulubioną przez Warszawiaków linią nr 1, więc dojazd komunikacją może wprawdzie chwilę zająć, ale raczej nie będzie wymagał piętnastu przesiadek.
Nie jest jednak idealnie
W związku z powyższymi my sobie bardzo Fun Climb chwalimy i ku radości dzieciaków tutaj wracamy. Jak zawsze nie jest to jednak miejsce pozbawione wad.
1. Mało miejsc
Wejściówki lepiej rezerwować z pewnym wyprzedzeniem, bo już w przeddzień zwykle większość godzin jest w pełni zajęta i pozostają tylko pojedyncze miejsca na rano i wieczór. W tygodniu są możliwe wejścia tylko na 3 godziny: 16, 17:15 i 18:30. Fajne miejsca jak zwykle stają się ofiarami swojego sukcesu.
2. Trudno się dostać na najlepsze tory
Jak to zwykle bywa w takich miejscach, obowiązuje trochę prawo dżungli – kto szybszy i sprytniejszy dostanie się na wypatrzony tor, inni muszą korzystać z tych mniej atrakcyjnych. Zwykle sytuacje mogą uratować Ci, którzy nie mają orientacji co do stopnia trudności poszczególnych torów albo ambitne starszaki, które bez trudu będą się wspinać na każdy z nich.
3. Towarzyszenie dziecku
Przy dzieciaku poniżej 8 lat wskazane jest jednak, żeby rodzic był ciągle w pobliżu, żeby przepinać go między torami i linami. Przez to ciężko umówić się na spokojne spotkanie i kawę z koleżanką, chyba, że w ramach wspólnego asystowania młodym ludziom. Podobnie z zabieraniem kilku dzieciaków, dla tych z niepodzielną uwagą może nie być lekko.
4. Kawiarnia na górze
Widać stąd wprawdzie ścianki jak na dłoni, ale pomaganie nawet od czasu do czasu odpada, bo trzeba byłoby latać po schodach w tę i z powrotem. Jeśli dziecko boi się zostać samo nawet na chwilę, kawa odpada już zupełnie, bo nawet zastąpienie rodzica przez instruktora na nic się nie zda.
5. Dość drogo
Jedno wejście to 32 zł za godzinę korzystania. Jeśli dzieciaków robi się więcej, budżet szybko pęcznieje. Alternatywne miejsce w innej części Warszawy ma bardziej zróżnicowane ceny w zależności od dnia i pory, acz tam trzeba wliczyć jeszcze koszt uprzęży, więc różnica jest mniejsza, niż mogłoby się wydawać.
Wspinaczkowy plac zabaw już dla 5-latka
Dla naszej małej psychofanki parków linowych Fan Climb sprawdza się wspaniale. Szczególnie zimą, kiedy linowe atrakcje pozamykane. Ewidentnie to fajny sposób na niezbyt forsowne wygimnastykowanie malucha pod dachem. I być może dobry zaczątek wspinaczkowej pasji. Najbardziej chwalę sobie, że można tu sobie póki co przyjść kiedykolwiek, bez zobowiązań i mieć frajdę, niekoniecznie zobowiązując się już do regularnego uprawiania tego sportu na bardziej zaawansowanym poziomie.
Godziny otwarcia
poniedziałek – piątek: 16:00 – 19:30
sobota – niedziela: 9:00 – 20:00
Bilety i inne przydatne wskazówki
Wejście na sesję Fun Climb (w cenie instruktaż i sprzęt) | 34 zł (przy płatności w recepcji) |
32 zł (przy płatności on-line) | |
Przeszkoda specjalna: Skok + Spacer po palach | 5 zł |
Sekcja Fun Climb (dzieci 5-7 lat) 1x/tydzień + wstęp OPEN na ścianę sportową | 199 zł |
Jednorazowa bezzwrotna opłata za kartę | 10 zł |
Rozszerzenie biletu Fun Climb o opcję przejścia na ścianę sportową | dopłata 10zł do biletu wstępu na Fun Climb |
Mapka dojazdu: