Z ciekawostek urzędniczych: Wyrobienie paszportów to w Polsce w niewakacyjnym styczniu tydzień. Za to na Kartę Dużej Rodziny czeka się 6-7 tygodni. A wymieniam obie te kwestie obok siebie, bo w naszym przypadku jedna mocno wpływała na drugą. Karta Dużej Rodziny daje bowiem poważne zniżki w opłatach paszportowych.
Nowo narodzona podróżniczka w urzędach
Miałam skrzętnie ułożony plan zdarzeń, jeśli chodzi o optymalizację naszych działań w urzędach. Z jednej strony musieliśmy po prostu zalegalizować małą obywatelkę zgodnie ze standardem systemowym. Z drugiej zaś trzeba było pociągnąć to dalej tak, żeby bez problemu można kupić bilet na samolot dla niedawno narodzonego malucha.
Nauczeni doświadczeniem
Raz już prawie zaliczyliśmy wtopę z dokumentami przy naszej najstarszej córeczce. Wybieraliśmy się wtedy do Paryża, okazją był tamtejszy maraton. Mała miała mieć w dniu wyjazdu 3 i pół miesiąca. Kupiliśmy bilety na tanie linie bez konieczności wpisywania jej danych prócz imienia i nazwiska. Potem zapytaliśmy w urzędzie, czyli zdawałoby się u źródła, czy dla niemowlaka trzeba mieć jakiś dokument, żeby polecieć z nim do Francji. Pani w informacji urzędu dzielnicy powiedziała, że w Unii Europejskiej nie trzeba.
Pamiętałam czasy, kiedy dzieci podróżowały na paszporty rodziców, więc początkowo przyjęłam to za dobrą monetę. Dwa tygodnie przed wyjazdem jednak coś mnie tknęło i zadzwoniłam do linii lotniczych. I tu klops – okazało się, że jak najbardziej maluch musi mieć swój dokument, inaczej nie polecimy.
Zostały dwa tygodnie, więc teoretycznie poza zasięgiem oficjalnych urzędniczych terminów, które dawały sobie miesiąc na wyrobienie dokumentów. Podzwoniliśmy i wyszło, że szybciej może być z dowodem osobistym, tylko trzeba zaznaczyć, że to bardzo pilne.
Zrobiliśmy zdjęcie, podtrzymując jeszcze małą kiwającą się głowę w pionie, napisaliśmy podanie, że my musimy i że to pilne. Iiii… Udało się! Dwa dni przed odlotem, rzutem na taśmę, nasz maluch został wyposażony we własny dowód osobisty!
Jak zalegalizować dziecko?
Idąc po kolei: najpierw trzeba małego człowieka zgłosić do Urzędu Stanu Cywilnego. Co ciekawe ma to być urząd właściwy dla szpitala, w którym dziecko się rodzi, a nie według miejsca zamieszkania czy zameldowania rodziny. Szpital wysyła papiery do rzeczonego urzędu, a rodzice (zwykle tatuś) mają się zgłosić określonego dnia, w ciągu trzech tygodni, żeby zadeklarować, jak nowy obywatel będzie miał na imię. UWAGA: jeśli rodzice się nie zgłoszą, urzędnik sam nada dziecku imię! My w gorączce po urodzeniu małej dopełniliśmy formalności tuż przed upływem terminu, ale na szczęście imię było od nas, nie od urzędnika:).
W urzędzie dostaje się najważniejszy biurokratyczny identyfikator człowieka, czyli magiczne 11 cyfr numeru PESEL malucha. Na szczęście PESEL wydają teraz już przy pierwszej wizycie w urzędzie, na której rejestruje się nowo narodzoną obywatelkę. Podobnie akty urodzenia nie stanowią już problemu. Dostaje się wprawdzie wydruk, ale nie wygląda już jak zdobne świadectwo szkolne, a bardziej jak wydruk z systemu. Dzięki temu jest nadzieja, że taki akt jest też dostępny w każdym urzędzie i nie trzeba będzie za każdym razem zdobnym dokumentem udowadniać, że obywatelka się urodziła i istnieje.
Czekając na Kartę
Mając już PESEL mogliśmy przystąpić do kolejnej procedury, a mianowicie złożyć wniosek o Kartę Dużej Rodziny – juhuu!
Do zniżkowej karty na szczęście nie trzeba wypełniać bardzo wielu dokumentów – jest jeden formularz A4 na każdego członka rodziny i głównie chodzi o zebranie wspomnianych numerów PESEL i podpisów i złożenie tego w najbliższym urzędzie np. dzielnicy – jakby ktoś był zainteresowany więcej szczegółów TUTAJ
Gorzej, że urzędy uwikłały się w jakiś dziwny tryb produkcji tych kart. Sam urzędnik ma rozpatrywać sprawę “niezwłocznie”, ale firma drukująca stawia trudne warunki – musieli sobie wynegocjować bardzo wygodny kontrakt, żeby funkcjonowało to tak:
- Karty Dużej Rodziny dostarczane będą do Dzielnicy w terminie 30 dni od daty wpłynięcia do podmiotu, który drukuje Karty, zestawu danych niezbędnych do personalizacji Kart objętych zamówieniem, pod warunkiem, że liczba Kart wysyłanych do danej dzielnicy będzie wynosiła co najmniej 15 sztuk. W przypadku gdy liczba zamówień z danej dzielnicy będzie mniejsza niż 15, wysyłka będzie realizowana nie dłużej niż przez kolejne 30 dni.
W każdym razie pan w okienku zapowiedział, że na kartę czeka się ok. półtora miesiąca i wyśle SMS, kiedy karty będą gotowe. Po 7 tygodniach oczekiwania postanowiliśmy dopytać w urzędzie (oczywiście dodzwonić się nie sposób) i okazało się, że owszem, przyszły już jakiś czas temu, a wysyłanie SMS-ów czekało najwidoczniej na lepszy moment.
Błyskawiczna akcja paszportowa
No ale najważniejsze, że ostatecznie karty mogliśmy wykorzystać po raz pierwszy w okienku paszportowym. Naszej 10-tygodniowej podróżniczce wcześniej zostało zrobione zdjęcie (40 zł – fotograf w centrum handlowym dała radę). Wniosek (nie można go drukować z Internetu, trzeba pofatygować się po specjalny formularz z urzędu) razem z opłatami (można zapłacić wcześniej przez Internet i zabrać wydrukowane potwierdzenie) złożyliśmy u bardzo miłej pani w Urzędzie (przy paszporcie dla dziecka przyjść muszą oboje rodzice).
Zniżka nie w kij dmuchał
KDR dała nam 70 zł (czyli połowę) mniej dla dorosłego i 45 zł mniej (75%) dla malucha, czyli łącznie 115 zł oszczędności.
Wniosek złożyliśmy w czwartek, a już w piątek w następnym tygodniu dostaliśmy SMS, że można się zgłosić po odbiór.
I tak mamy już komplet paszportów i możemy rezerwować bilety lotnicze na wyjazd, hurra!:) Ale o tymjuż w następnym odcinku.