O nas
„Tam nie wpuszczają dzieci. Zostańcie w domu” – pamiętam jak mówiła mama mnie i mojemu rodzeństwu, kiedy byliśmy mali. Czasy się zmieniły i nasze dzieci już na szczęście prawie tego nie słyszą. A że mamy taką manię, żeby wszędzie zabierać dzieciaki, koniecznie bierzemy je pod uwagę w naszych wyprawach.
Wyprawianie się gdzieś, wyczekiwanie i realizowanie planów nas nakręca. Lubimy mieć spisane marzenia do realizacji, więc ciągle uzupełniamy naszą bucket list i rozplanowujemy, co, kiedy i jak wprowadzać w życie.
Tutaj chcielibyśmy dzieli się tym, co udało nam się już zrobić i przetestować na sobie i małych ludziach. Chcemy Was zainspirować, spisać jak najwięcej praktycznych szczegółów, napisać o wrażeniach i refleksjach, zestawić tyle możliwości, ile zdołamy. Sami szukamy w sieci pomocnych inspiracji, informacji i zestawień atrakcji, więc dzielimy się też tym, co wypróbowaliśmy niedaleko domu, w całej Polsce i na świecie.
Karina, Adam, Iga i Nina. Jesteśmy rodziną, która ciągle się gdzieś wyprawia. Czasem na ulicę obok, czasem na inną półkulę.
We Włoszech, koło Neapolu, w czasie naszej pierwszej podróży na własną rękę z przyjaciółmi Adaś zdecydował się poprosić mnie o rękę. Meksyk to była nasz miodowy miesiąc, z plecakami i już całkowicie samodzielnie. 9 miesięcy po Malezji urodziła się nasza pierwsza córeczka Iga.
Z Igą pierwszy raz pojechaliśmy na wyprawę z góry na dół Portugalii, a już razem z Igą i Niną razem ruszyliśmy w kraje nadbałtycki – niedalekie, choć nieczęsto odwiedzane z Polski.
Z trójką ruszamy w naszą najdłuższą podróż.
Podróże wiążą się z najlepszymi momentami w naszym życiu. Chociaż potrafią też spowodować karczemne awantury. Jak w samolocie do Malezji, kiedy już mieliśmy nie lecieć razem. W małym miasteczku w Meksyku, gdzie sok z ananasa był przyczyną nieziemskiej kłótni i całonocnej podróży bez słowa.
Podróże sprawiają, że życie nabiera mocniejszych kolorów, podbijają emocje. Dają pozytywną energię, kiedy na nie czekamy. Wywołują wielką ekscytację, kiedy ruszamy i krajobraz zaczyna się zmieniać.
Oboje po studiach dziennikarskich i krótszej (ja) lub dłuższej (Adam) dziennikarskiej praktyce lubimy obserwować i relacjonować to co widzimy.
Adam, mimo, że mieni się praczłowiekiem, jest specjalistą od telewizji, wideo i własnych kreatywnych projektów-zajawek, który nie może usiedzieć spokojnie na etacie. Pracował dla telewizji, głównie sportowych, robił filmy dokumentalne i paradokumentalne, pisał książki, robił PR-owe zamieszanie dla klubów piłkarskich, zakładał kultową knajpę. Ciągle wymyśla i z energią realizuje coś nowego.
Ja to więcej praktyki i organizacji. Dzięki pracy zaprzyjaźniłam się z excelem i listami zadań. Fotografuję i mam dużo cierpliwości do rozgryzania nowych technologii. Po pracy w agencji digitalowej nie boję się DNS-ów i FTP-ów. Lubię się pobawić w robienie strony na wordpresie. Żeby się oderwać od tej praktyki i organizacji lubię też jednak wziąć sobie urlop na festiwal filmowy i podróżować całymi dniami z poziomu fotela kinowego. A w każdej wolnej chwili w metrze czy przy bieganiu czytać i słuchać audiobooki o wszystkim, co daje wiedzę o świecie.
Podróżujemy raczej plecakowo i niskobudżetowo. Naszym priorytetem jest to, co możemy zobaczyć i przeżyć, a nie komfort środka transportu czy miejsca do spania. Przeciwnie, im taniej tym bliżej lokalności, miejscowych ludzi i kultury.Tego, co nie jest zglobalizowane i takie samo na całym świecie.
Chcemy wycisnąć z podróży co się da, acz po morderczych wyprawach zawsze dbamy też zawsze o relaks, a czasem też pozwalamy sobie na odrobinę luksusu..
Zawsze razem z dzieciakami, bo po prostu chcemy być z nimi jak najwięcej. Kierujemy się myślą, że ludzie nie zasiedlili by wszystkich kontynentów, gdyby kiedyś nie wędrowali razem z dobrodziejstwem inwentarza. Dlatego ciśniemy ten gen przygody i pielęgnujemy go też u naszego potomstwa.
Podróżowanie z dzieciakami mocno zmieniło nasz wcześniejszy sposób na jeżdżenie. Teraz planujemy już mniej, nie psioczymy, jeśli czegoś nie uda się zrealizować. “Bolące nóżki” leczymy placem zabaw po drodze, zwierzakami, plażą, wodą lub po prostu wózkiem albo noszeniem na barana. Wychowujemy przez podróżowanie, łażenie, jeżdżenie i odkrywanie.
Mamy nadzieję, że pomożemy też innym, co nie mogą usiedzieć na miejscu i albo już się gdzieś wybierają, gdzie nam udało się zrobić rekonesans albo potrzebują dawki dobrej energii, żeby się zdecydować. Wpisy dajemy bardzo praktyczne i szczegółowe,
Marzyliśmy o podróży dookoła świata. praktyka życia nie pozwala, więc postanowiliśmy odbyć ją w ratach. Między wyjazdami też staramy się zapewnić dzieciakom lokalne atrakcje